Pewnego dnia, przez przypadek, skrzyżowały się drogi dwóch kobiet. Pośredniczki i właścicielki domu na jednym z bydgoskich osiedli.
Na pierwszy rzut oka nieruchomość krzyczała:
Sprzedam się szybko.
Jestem ładna.
Jestem świetnie zlokalizowana.
Jestem wielopokojowa.
Jestem idealna dla rodziny z dziećmi, bo w pobliżu znajduje się dobra szkoła i przedszkole ze świetnymi opiniami.
Wokół mnie jest świetna infrastruktura niezbędna do życia, piękne lasy, komunikacja miejska.
Po kilku spotkaniach i rozmowach przyjęłam ten dom do sprzedaży. Oczywiście w oparciu o Umowę pośrednictwa na #WYŁĄCZNOŚĆ. Zwykle podczas takich spotkań i ustaleń zadaję dużo pytań. Bardzo czasami intymnych. Niezbędnych jednak do przygotowania oferty, a przede wszystkim sprawnego poprowadzenia transakcji. W ogóle spotkania z pośrednikiem czy agentem nieruchomości mogą wydawać się właścicielom sprzedawanych mieszkań i domów – mało komfortowe. Obca osoba wchodzi do naszego królestwa, zagląda do sypialni i łazienki, wypytuje o szczegóły, wysokość kredytu i inne zobowiązania finansowe, sytuację rodzinną, powody sprzedaży…..
Z naszych rozmów z właścicielką wspomnianego domu zarysowała się dość ciężka sytuacja.
Pierwszy, zasadniczy problem, o którym wolę poinformować klientów kupujących na etapie podejmowania decyzji. W tej nieruchomości ktoś z własnej woli pożegnał się z tym światem. To posunięcie wywołało lawinę innych okoliczności i w końcu zmusiło właścicielkę do sprzedaży.
Istotne w tej całej historii jest również to, że postępowanie spadkowe „ujawniło” 2 nieletnich spadkobierców – współwłaścicieli sprzedawanego domu. Wiadomo, że w takim przypadku niezbędna jest do sprzedaży zgoda Sądu Rodzinnego. Na tą czeka się zwykle kilka miesięcy.
Poza tą tragiczną historią okazało się, że księga wieczysta (po którą wówczas trzeba było iść do sądu) ma sporo wpisów.
Urzędy, które każdemu przedsiębiorcy zaglądają zawsze do kieszeni i na rachunek bankowy, kontrahenci… Kilkanaście wpisów i sporo zobowiązań finansowych spadkodawcy, które spadkobiercy zostali zmuszeni uregulować.
Biorąc pod uwagę zobowiązania finansowe spadkobierców i ich wiek, wiadomo było, że tą nieruchomość można kupić tylko za gotówkę. Już kilka ładnych lat temu banki nie chciały finansować zakupu zadłużonych nieruchomości.
I tak stało się oczywiste, że ta układanka (transakcja) ma bardzo wiele elementów, które trzeba z dużą precyzją pospinać, poukładać, dobrze zaplanować.
Znając całą sytuacje rozpoczęłam działania marketingowe. Po kilkunastu prezentacjach, bardzo miła, wielopokoleniowa rodzina podjęła decyzję o zakupie tego domu. Spełniał on ich wszystkie oczekiwania. Zarówno co do ilość pokoi, wielkości pięknego ogrodu, standardu wykończenia, lokalizacji, a po negocjacjach także w kwestii ceny. I tak rozpoczęliśmy przygotowania do całej operacji.
Strony przystąpiły do podpisania Umowy przedwstępnej.
Potem trzeba było z wpłaconego zadatku uregulować zobowiązania finansowe.
Następnie uzyskać zgodę wszystkich wierzycieli na wykreślenie ich roszczeń z księgi wieczystej. Złożyć wnioski, odczekać na ich rozpatrzenie i finalnie wykreślenie z księgi.
Jednocześnie został złożony wniosek do Sądu Rodzinnego o wydanie zgody na sprzedaż domu. Po trzech posiedzeniach uzyskaliśmy zgodę. Potrzebne było jeszcze jej uprawomocnienie.
I tak po blisko 9 miesiącach intensywnej pracy Strony spotkały się w kancelarii notarialnej. Tam akt został odczytany, przyjęty i podpisany, a własność domu przeniesiona.
To była bardzo trudna i bardzo emocjonalna transakcja.
Rozwiązała ona ogromny problem sprzedającej, która dzięki temu pozbyła się długów i wraz z dziećmi mogła rozpocząć nowy rozdział w życiu. Zmienić środowisko, otoczenie, kupić wygodne mieszkanie....
Dzięki nowemu nabytkowi, nowa, dość spora rodzina rozpoczęła zdecydowanie wygodniejsze życie w przestronnych wnętrzach wymarzonego domu. Ciesząc się zarówno nowym lokum jak i ogrodem.
Czy ta transakcja mogła zostać przeprowadzona bez udziału pośrednika?
Pewnie tak, ale byłaby niezwykle trudna dla sprzedającej. Jej sytuacja była na tyle emocjonalnie skomplikowana, że prawdopodobnie sama nie udźwignęłaby organizacji sprzedaży, rozmów z klientami, szczególnie o długach obciążających dom czy kwestii negocjacji ceny i warunków Umowy.
Czy pośrednik mógł pracować na zwykłej Umowie pośrednictwa? Bez wyłączności?
Myślę, że zdecydowanie NIE. Mi Umowa z klauzulą wyłączności dała możliwość pracy opartej na bardzo dobrej relacji ze sprzedającą i zaufaniu. Znałam doskonale historię tej rodziny i tej nieruchomości dlatego mogłam swobodnie prowadzić prezentacje, wiedziałam o czym muszę uprzedzić potencjalnych zainteresowanych i jakie informacje podczas pierwszej prezentacji mogę przekazać.
Sprzedająca tylko jednej osobie powierzyła nie tylko sprzedaż, ale przede wszystkim swoje problemy, rozterki, dramatyczne przeżycia... Tylko jednej osobie opowiedziała swoją bolesną historię. Znajomość całej tej sprawy i sytuacji bardzo pomogła mi w sfinalizowaniu transakcji. Wszystkie działania były transparentne, ale też bardzo delikatnie, z wyczuciem i empatią poprowadzone.
Jeśli Ty również mierzysz się z trudną nieruchomością lub trudną sytuacją i potrzebujesz wsparcia doświadczonego pośrednika zawsze możesz się ze mną skontaktować.